strona 1, 2
Tomasz
Chochoł
Autor szuka wyzwań w dziedzinie psychologii
- kontatk w redakcji!
Syndrom Sztokholmski i
Zaborcza Miłość
Według wikipedii:
Syndrom sztokholmski - stan
psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników,
wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami
je przetrzymującymi. Może osiągnąć taki stopień, że osoby
więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów
lub w ucieczce przed policją. Syndrom ten jest skutkiem
psychologicznych reakcji na silny stres oraz rezultatem podejmowanych
przez porwanych prób zwrócenia się do prześladowców i wywołania
u nich współczucia. Nazwa syndromu wiąże się ze
słynnym napadem na Kreditbanken w Norrmalmstorg, dzielnicy
Sztokholmu, podczas którego napastnicy przez kilka dni (między
23 a 28 sierpnia 1973) przetrzymywali zakładników. Po złapaniu
napastników i uwolnieniu przetrzymywanych przez nich osób,
te ostatnie broniły przestępców pomimo sześciodniowego uwięzienia.
|
Zaborcza miłość
Czasami, gdy miłość się kończy, jeden z partnerów mówi:"Wiem,
że on już dla mnie nie istnieje ale ja wciąż go kocham"
lub "Nie wiem jak, ale chciałbym by wróciła"
itp. Najwyrazistszym stwierdzeniem jest: "Wiem, że
to nie ma sensu. On już ma nową dziewczynę i wiem, że także ją
dręczy ale wciąż jestem zazdrosna". Nie wydaje się
to niczym nietypowym chyba, że najbliżsi są zszokowani takimi
stwierdzeniami, gdyż niejednokrotnie byli świadkami znęcania się
partnera.
Takie uzależnienie od dręczyciela jest znane w psychologii jako
syndrom sztokholmski i może mieć miejsce w takich okolicznościach
jak:
- Znęcanie się nad dziećmi lub partnerami w związku,
- Więzienie,
- Wojna,
- Uczestnictwo i zaangażowanie w kulty i sekty,
- Kazirodztwo,
- Mobbing,
- Terroryzm z zatrzymaniem zakładników,
- Obozy pracy,
- Osaczanie partnera połączone z jego zastraszaniem.
Ludzie przebywający w takich sytuacjach przez dłuższy czas nie
widzą innego sposobu na przeżycie jak tylko emocjonalne związanie
się z oprawcą. Ten związek jednak jest dla nich
niebezpieczny gdyż nie potrafią się z niego uwolnić i robią wszystko
by trwał. Posuwają się nawet do kłamstw, brania winy na siebie
za przestępstwa popełniane przez oprawcę, a nawet do czynnej agresji
w stosunku do ludzi próbujących wyzwolić ich spod jarzma toksycznego
związku. Oprawcą może być każdy, kto jest bliską osobą ofiary:
matka, ojciec, dziecko, partner, żona, mąż, przypadkowy człowiek,
który okazuje się przestępcą itd.
By można było jednak mówić o istnieniu sytuacji uzależnienia ofiary
od dręczyciela, musi wystąpić w relacji kilka z poniższych wskaźników:
- Ofiara musi żywić pozytywne uczucia do oprawcy,
- Ofiara musi odczuwać negatywne uczucia w stosunku do swych
najbliższych: rodziny, przyjaciół, autorytetów próbujących wyzwolić
ją z relacji,
- Popierać motywy i zachowania oprawcy.
- Oprawca musi wyrażać pozytywne uczucia w stosunku do ofiary,
- Ofiara musi zachowywać się jak obrońca w sytuacjach zagrożenia
dla oprawcy,
- Ofiara nie jest zdolna zaangażować się w działania prowadzące
do rozluźnienia i zerwania związku z oprawcą.
Pojawienie się powyższych czynników nie prowadzi jeszcze do rozwoju
Syndromu Sztokholmskiego. By on zaistniał, ofiara musi:
- wierzyć, że obecne psychiczne lub fizyczne ataki oprawcy
mogą nieść dla niej zagrożenie życia,
- dostrzegać niewielkie ustępstwa, przywileje i uprzejmości
ze strony oprawcy czynione w jej kierunku,
- odczuwać swą samotność, bezradność i izolację w "walce"
z oprawcą,
- odczuwać brak możliwości ucieczki z relacji z oprawcą.
Postrzeganie zagrożenia życia
Zagrożenie może być postrzegane bezpośrednio, pośrednio lub przykłady
dawane przez oprawcę. Antyspołeczni oprawcy najczęściej bezpośrednio
grożą życiu ofiary lub jej rodziny, a ich przeszłość uwiarygodnia
zagrożenie życia ofiary w przypadku jakiegokolwiek jej sprzeciwu.
W ten sposób oprawca przekonuje "kochaną" przezeń ofiarę,
że tylko współpraca z nim daje jej szansę przeżycia.
Wytwarzanie pośredniego zagrożenia polega na subtelnym grożeniu,
że teraz już nigdy ofiara nie opuści oprawcy nadmieniając, że
jego poprzednicy drogo zapłacili za brak spełniania ich potrzeb
przez ofiarę. Takie stwierdzenia powodują wytworzenie w ofierze
poczucia winy i zmniejszenie poczucia własnej wartości. Gdy jednocześnie
oprawca opowiada historie, w których "niepokorni ludzie znikali",
daje sygnał ofierze, że jedynym dla niej wyjściem jest bezwzględne
podporządkowanie bo potencjalne odejście ofiary grozi bezwzględnym
odwetem.
Powyższe groźby są zazwyczaj potwierdzane przez media pokazujące
akty przemocy i działają na ofiarę ze zdwojoną siłą w przypadkach,
gdy oprawca bądź to utożsamia się z przestępcami, bądź to opowiada
ofierze podobne historie, które przytrafiły się jemu lub jego
znajomym.
Niewielkie ustępstwa
W sytuacji zagrożenia zwykle szukamy dowodu dającego nam nadzieję
na przetrwanie lub poprawę sytuacji. Kiedy więc oprawca momentami
jest dla ofiary miły (nawet wtedy gdy jest to korzystne także
dla oprawcy), ofiara interpretuje takie zachowanie jako jego pozytywną
cechę. Takimi niewielkimi ukłonami w stronę ofiary mogą być: pozwolenie
pójścia do łazienki, zezwolenie na zrobienie zakupów czy podarowanie
kartki z przeprosinami po kolejnej awanturze. Takie uprzejmości
są dla ofiary dowodem, że oprawca nie jest taki zły. Ofiara cieszy
się gdy oprawca mogąc wyrządzić jej krzywdę z powodu jej "przewinienia"
nie zwróci na to uwagi.
Często oprawca usprawiedliwia swe zachowanie wobec ofiary opowiadając
historie ze swego dzieciństwa o tym, jak był wykorzystywany, maltretowany
i poniżany pokazując tym samym ofierze, że on także jest niewolnikiem
własnej przeszłości. Ofiara często broni aktywnie oprawcy mówiąc,
że "złamał jej szczękę ale to nie jego wina. To wina
jego dzieciństwa". Oprawca często po bestialskim
potraktowaniu ofiary przyznaje się, że jest trudnym człowiekiem
i potrzebna mu jest pomoc psychologiczna co jest zarazem odmową
wzięcia odpowiedzialności za ten czyn i przerzuceniem jej na ofiarę.
Ilekroć więc ofiara będzie współczuć takim usprawiedliwieniom,
tylekroć będzie przedłużać swój stan zależności i uwiezienia.
 |
Izolacja
W uzależniających związkach, ofiara czuje się jakby cały czas
stąpała po szkle. Cokolwiek zrobi czy powie obróci się przeciwko
niej wywołując wybuch złości oprawcy. By zatem przetrwać w
takim związku, ofiara zaczyna widzieć świat oczyma oprawcy:
naprawia rzeczy mogące wywołać złość, zachowuje się tak jak
chciałby tego oprawca, unika tych elementów swego życia, które
mogłyby stworzyć jakikolwiek problem. Ofiara jest więc zaabsorbowana
wypełnianiem potrzeb, pragnień i zwyczajów narzuconych przez
oprawcę. Dlatego też, przyjmując perspektywę oprawcy i chcąc
przeżyć, ofiara złości się na tych, którzy chcą jej pomóc.
|
Widzi związane z tą pomocą problemy powodujące wybuchy złości
oprawcy. Oprawca widząc potencjalne zagrożenia ze strony osób
bliskich ofierze, manipuluje nią by ją od nich odizolować. Do
tego celu posługuje się oskarżaniem, zastraszaniem, wybuchami
gwałtu i przemocy. Ofiara więc boi się kontaktu z rodziną i najbliższymi,
zaklina ich by nie dzwonili i nie kontaktowali się z nią.
Pozornie wygląda to tak jakby ofiara trzymała stronę oprawcy.
Prawda jest taka, że chce ona zminimalizować cierpienia wywołane
napadami złości oprawcy.
strona 1, 2
Skomentuj artykuł na forum
|
|