Rys. - "Bolesław Śmiały" |
O
tym,
że
rozwiązywanie
sporów
siłą
najczęściej
nie
wychodzi
na
dobre
żadnej
ze
stron,
przekonało
się
już
wiele
osób
odsiadujących
wyroki
za
pobicie
lub
morderstwo.
Czasem
nawet
umyka początek konfliktu,
pozostaje
tylko
pamięć
o
dramatycznym
jego
końcu.
Od
wielu
lat
historycy
toczą
spory
o
przyczynę waśni pomiędzy
biskupem Stanisławem
Szczepanowskim a
królem
Bolesławem
Śmiałym (zwanym
także
Szczodrym
lub
Okrutnym).
Mówi
się
o
możliwej
chorobie
umysłowej
króla,
ale
także
o
zdradzie
biskupa.
Jedno
jest
pewne
-
żadna
ze
stron
konfliktu
nie
wyszła
na
tym
dobrze
-
w
1079
roku
biskup
Stanisław
poniósł
śmierć,
a
król
zmuszony
został
do
ucieczki
z
kraju.
Historia lepiej obeszła się z księdzem niż z królem. Przez całe średniowiecze Polacy czcili Stanisława, a w XIII wieku został on oficjalnie kanonizowany. |
Rys. - "Św. Stanisław" |
Całe
zastępy
historyków
nurtowała
zagadka
-
czy
okrutny
król
rzeczywiście
zabił
własnoręcznie
biskupa
w
kościele
Św.
Michała
na
krakowskie
Skałce,
uderzając
go
znienacka
mieczem
w
tył
głowy, czy
też
biskup
poniósł
śmierć
w
wyniku
wyroku
wydanego
na
nim
za
zdradę
państwa,
a
król
musiał
uchodzić
wygnany
przez
spiskowców?
Niestety,
te
ze
źródeł
historycznych,
które
mogły
by
wskazać
odpowiedź
nie
przetrwały,
zaś
dwa
główne
-
kroniki
Galla
Anonima
i
W.
Kadłubka podają
sprzeczne
wyjaśnienia. Jedynym
"obiektywnym
świadkiem"
tamtych
dni
jaki
pozostał
do
naszych
czasów
jest
czaszka
Św.
Stanisława
przechowywana
od
1504
roku
w
skarbcu
katedry
wawelskiej.
Wiemy już jak dużo może powiedzieć taki "niemy świadek". Nic więc dziwnego, że kiedy w 1963 roku ks. Stanisław Bełch zasugerował ówczesnemu wikariuszowi kapitulnemu bp. Karolowi Wojtyle zaproszenie specjalistów medycyny sadowej do zbadania czaszki Św. Wojciecha, ten do prośby się przychylił. |
I tak 9 czerwca 1963 roku prof. Jan Olbrycht oraz dr Marian Kusiak dokonali oględzin czaszki. W protokole z oględzin zapisano:
"...
stwierdza
się
na
czaszce
zmiany
w
postaci wgnieceń
blaszki zewnętrznej
kości,
jednak
przy
braku
uszkodzeń
wgniecionej
blaszki
oraz
bez
włamania
i
złamania
w
tych
miejscach
kości.
Najdłuższe
i
najgłębsze
wgniecenie
znajduje
się
na
potylicy,
od
góry
ku
dołowi.
Kilka
podobnych,
nieco
słabiej
zaznaczonych
wgnieceń
znajduje
się
na
kości
czołowej,
ciemieniowej
prawej
i
lewej.
Biegną
one
ułożone
równolegle
do
siebie
od
przodu
i
od
strony
prawej
nieco
ku
tyłowi
i
stronie
lewej,
a
dwa
z
nich
na
kości
ciemieniowej
lewej
są
przedłużeniem
wgnieceń
na
kości
czołowej
i
ciemieniowej
prawej.
Stwierdzone
na
czaszce
wgniecenia
są
charakterystyczne
dla
działania
urazów
zadanych
narzędziem
tępokrawędzistym..." |
Rys. - "Zabójstwo Św. Stanisława"
- miniatura XV-wieczna |
No
cóż
-
gdyby
to
był
proces,
król
Bolesław
potrzebował
by
naprawdę
dobrego
adwokata.
Z
raportu
wynikało
bowiem,
że
najprawdopodobniej
ktoś
uderzył
biskupa
od
tyłu
w
głowę.
Cios
zadany
był
od
strony
prawej
w
kierunku
ku
lewej.
Św.
Stanisław
upadł
na lewą
stronę
ciała
i
wtedy
posypały
się
na
niego
dalsze
ciosy.
Ułożenie
śladów
wyklucza
ich
przypadkowy
charakter.
Ale
też
wyniki
oględzin
nie
wyrokują
bynajmniej
jednoznacznie
co
stało
się
naprawdę
-
wszystkie
wnioski
są
jedynie
przypuszczeniami.
Sama
czaszka
to
za
mało
aby
wydawać
jednoznaczne
opinie
dotyczące
przyczyny
śmierci.
Mamy
za
to
jeden
pewnik.
Otóż
król
miał
zamordować
oponenta
w
kościele
na
Skałce,
gdzie
pokazuje
się
do
dziś
domniemane
ślady
krwi
i
cząstek
mózgu
rozpryśniętych
na
ścianie.
Badanie
czaszki
zaś
jasno
wykazało,
że
o
żadnym
efektownym
rozpryskiwaniu mowy
być
nie
może.
O
tym
nie
efektownym
również.
Z
życia wzięte |

Rys. -"Bolesław
Szczodry" - Jan Matejko
Według jednej z wersji Bolesław Szczodry
miał cierpieć na chorobę psychiczną. Wnioski takie wyciągnie to
z opisu jego zachowania. Np. znane jest powitanie jakie zgotował
Bolesław królowi Węgier - Władysławowi. Otóż według zwyczaju
królowie mieli powitać się podchodząc do siebie pieszo na znak
równego statusu. Bolesław podjechał zaś do Władysława konno
i... publicznie wyszarpał go za brodę. Nic więc dziwnego,
iż po śmierci króla powstała hipoteza, że Władysław pomógł mu
rozstać się z tym światem. Prof. Leon Wachholz po przestudiowaniu
dostępnych źródeł historycznych, wysnuł hipotezę, iż Bolesław
był schizoidem (schizopatą) i ze stan jego umysłu balansował
pomiędzy stanem normalnym, a choroba zwaną rozszczepieniem
umysłu. Znaczy to mniej więcej, że gdyby król naprawdę zabił
biskupa, to według dzisiejszego prawa, z dużym prawdopodobieństwem
został by uznany za niepoczytalnego i nie odpowiadającego za swoje
czyny.
|
|
|